logo3

Dwa lata po wydaniu „Carolusa” doczekaliśmy się nowego albumu spod szyldu Sabatonów. „Heroes” – bo taki tytuł nosi najnowsza płyta – przenosi nas w czasy drugiej wojny światowej aby ukazać niezwykłe historie ludzi którzy przez swe czyny zasłużyli na miano bohaterów.

 

Na album składa się dziesięć utworów z których każdy opowiada o innej (co jest raczej oczywiste) osobie lub grupie osób.

Pierwszy utwór albumu przedstawia słuchaczom, sformowany na przełomie 1941 i 1942 roku, 588 Pułk Nocnych Bombowców należący do sił powietrznych ZSRR w którym służyły wyłącznie kobiety. Pułk operował na samolotach Polikarpow Po-2 – czyli słynnych Kukuruźnikach –małych, drewniano-płóciennych dwupłatowcach przeznaczonych początkowo do szkolenia pilotów.  Pilotki atakowały głównie zaplecza armii Niemieckiej w postaci kuchni, łaźni czy baraków. Po starcie z lotniska kobiety wzbijały się na maksymalny pułap samolotów a następnie zmniejszały obroty silników do minimum by następnie w zupełnej ciszy niemalże poszybować nad wrogie terytorium i zrzucić bomby na niczego nie spodziewającego się przeciwnika. Naloty były przeprowadzane wyłącznie w nocy co jeszcze bardziej potęgowało panikę wśród Niemców, którzy dowiedziawszy się kim mają do czynienia ochrzcili Rosjanki mianem Nocnych Wiedźm. Swojego czasu było słychać głosy mówiące, że „Nocne Wiedźmy” zastąpią „GhostDivision” jako swoistego rodzaju koncertowe intro. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Moim zdaniem „GhostDivision” wpisał się już do historii jako pierwszy koncertowy kawałek, ale „NightWitches” dzięki swej energiczności mogłyby skutecznie go zastąpić.

„No bullets fly” – jeden z trzech moich ulubionych utworów z nowej płyty – opowiada niezwykłą historię jaka wydarzyła się 20 grudnia 1943 roku nad terytorium Trzeciej Rzeszy. Tego dnia amerykańska grupa bombowców B-17 miała za cel zbombardowanie zakładów zbrojeniowych w Bremie. Jako, że owe zakłady były często celem ataków alianckich bombowców zostały gęsto otoczone stanowiskami obrony przeciwlotniczej, a w pobliżu stacjonowało także kilka dywizjonów myśliwskich. W czasie ostrzału bombowiec pilotowany przez dwudziestojedno letniego Charliego Browna został poważnie uszkodzony, przez co pilot był zmuszony by odłączyć się od formacji po zrzuceniu bomb i wracać do Anglii na własną rękę. Uszkodzenia spowodowane ostrzałem z ziemi były bardzo duże: zniszczony został system elektryczny, kabina była poszatkowana odłamkami pocisku, instalacja tlenowa zaczynała szwankować a także jeden z silników odmówił posłuszeństwa. Samotny, dymiący bombowiec przykuł uwagę niemieckich myśliwców którzy atakowali samolot przez kolejne dziesięć minut. Atak dokonał dzieła zniszczenia, oba silniki na lewym skrzydle przestały działać, poszycie zostało podziurawione, część załogi zginęła a część – łącznie z pilotem – była ranna. Brown stracił przytomność, którą odzyskał w na wysokości 300 metrów i w ostatniej chwili wyrównał lot. Zniszczone instrumenty nawigacyjne sprawiły, że nie wiedział dokąd leci – pech chciał, że kierował się w głąb III Rzeszy. Kiedy bombowiec przelatywał nad niemieckim lotniskiem porucznik Franz Stigler, którego samolot właśnie kończono tankować i dozbrajać, wzbił się w powietrze wietrząc trzecie zestrzelenie tego dnia, które dałoby mu Żelazny Krzyż. Kiedy już miał nacisnąć spust przypomniały mu się słowa jego dowódcy z Afryki, weterana I wojny światowej: „Pamiętajcie, że jesteście rycerzami przestworzy. Jeśli dowiem się, że któryś z was otworzył ogień do człowieka na spadochronie, wówczas osobiście go zastrzelę”.Stigler uznał postrzelany bombowiec właśnie za takiego spadochroniarza. Zbliżył się do kabiny B-17 i dał znak Brownowi aby ten wylądował na pobliskim lotnisku. Ale Amerykanin nie mógł zrozumieć o co mu chodzi, więc Stigler pokazał mu, aby leciał za nim. Po dotarciu nad Morze Północne Niemiec ponownie podleciał do kabiny, zasalutował Amerykaninowi i zawrócił do Niemiec. Uszkodzony bombowiec dotarł do Wielkiej Brytanii i cudem wylądował na jednym z lotnisk. Obaj piloci spotkali się w 1990 roku i zostali przyjaciółmi do swych śmierci.

Trzeci utwór przedstawia historię trzech żołnierzy z Brazylijskich Sił Ekspedycyjnych które zostały wysłane do Włoch w 1944 roku. W tym czasie Brazylia prowadziła politykę izolacjonizmu, co nie przeszkadzało rządowi prowadzić niemal do 1942 roku handlu z III Rzeszą, który odbywał się dzięki załogom U-Bootów pływającym do Ameryki Południowej. Dwa lata zajęło Brazylijczykom sformowanie sił ekspedycyjnych liczących 25 tysięcy żołnierzy zarówno z armii jak i marynarki oraz lotnictwa. Zostali oni przeszkoleni i wyposażeni przez Stany Zjednoczone. Mimo pełnej gotowości sił ekspedycyjnych dyktatorski rząd Brazylii nie wyrażał zbyt dużej chęci do wysłani swych żołnierzy do walki. Popularne stało się powiedzenie, że „Prędzej węże zaczną palić fajkę niż BSE pójdzie na front i zacznie walczyć”. Kiedy ostatecznie Brazylijczycy weszli do walki i – co ważniejsze – zaczęli odnosić sukcesy zaczęli nazywać się „Palącymi wężami” oraz nosić dywizyjną naszywkę przedstawiającą węża palącego fajkę. 14 kwietnia 1945 roku trzech Brazylijczyków zostało wysłanych na patrol w okolice miasta Montese znajdującego się w Dolinie Padańskiej w północnej części Włoch. Zostali tam zaatakowani przez znacznie liczniejszy oddział niemiecki który zaoferował im możliwość poddania się. W odpowiedzi Brazylijczycy rozpoczęli ostrzał, a gdy skończyła im się amunicja założyli bagnety na karabiny i ruszyli do szturmy ginąc pod ogniem nieprzyjaciela. W uznaniu ich odwagi Niemcy pochowali ich, a nad grobami umieścili krzyż z napisem „trzech brazylijskich bohaterów”.

Czwarty utwór poświęcony został naszemu rodakowi Witoldowi Pileckiemu, który dobrowolnie wszedł w kocioł zorganizowany przez Niemców na Warszawskim Żoliborzu by dostać się do Auschwitz. Na miejscu dostał numer 4859 oraz utworzył Związek Organizacji Wojskowej którego ostatecznym celem było zorganizowanie zbrojnego buntu w obozie. Wiosną 1943 roku, po trzech latach pobytu Pileckiego w Auschwitz, Gestapo rozpoczęło aresztowania członków ZOW. Pilecki zdecydował się na ucieczkę nocą z 26 na 27 kwietnia po której napisał dwa raporty, znane dziś jako „Raporty Witolda”  (trzeci powstał w 1945 roku, już po wojnie). Pilecki przedstawił swój plan ataku na obóz, który jednak nie zyskał aprobaty dowództwa ze względu na niewystarczające siły polskiego podziemia. Pilecki brał udział w Powstaniu Warszawskim jako zwykły strzelec, a w późniejszym okresie dowodził oddziałem ze zgrupowania „Chrobry II”. Po zakończeniu Powstania trafił do obozu w Murnau, a po wojnie dołączył do 2 Korpusu Polskiego. W grudniu 1945 roku Pilecki wrócił do kraju aby realizować zadania organizacji NIE mającej na celu kontynuowanie walki o niepodległość po wkroczeniu Armii Czerwonej. Został aresztowany w maju 1947 roku i torturowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Podczas ostatniego widzenia ze swoją żoną wyznał jej, że w porównaniu z tym co teraz przeżywa „Oświęcim to była igraszka”. 15 marca 1945 roku Witold Pilecki został skazany na karę śmierci którą wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej przez strzał w tył głowy.

Następny utwór (Tak! Już połowa!) przedstawia nam postać Audie Murphy’ego. Trzeba przyznać, że ten kawałek wywołał niemałe poruszenie wśród fanów zespołu kiedy został wydany jako singiel. Chodziło tu między innymi o to, że był tak jakby „mało Sabatonowy” głównie przez „piszczałkowate wstawki”. W każdym razie, jak już pisałem wcześniej, ów utwór opowiada o Amerykaninie Audie Murphym, chłopaku z Teksasu który dzięki sfałszowaniu aktu urodzenia zapisał się do wojska w wieku 17 lat. W 1943 razem został wysłany do Casablanki, gdzie wcielono go do 15 Pułku Piechoty należącego do 3 Dywizji Piechoty. Murphy walczył w walkach Kampanii Włoskiej od lądowania na Sycylii aż do desantu pod Anzio. W sierpniu 1944 roku dywizja Murphy’ego brała udział w inwazji na południową Francję. Zaraz po wylądowaniu na południowo francuskiej plaży  jego pluton został zaatakowany podczas przechodzenia przez winiarnię przez Niemców którzy zajęli pobliski budynek. Wtedy Murphy dopadł do oddziałowego karabinu maszynowego którego obsada została ranna i odpowiedział ogniem zabijając dwóch i raniąc jednego z przeciwników. Z oddalonego o niecałe 100 metrów budynku wyszło dwóch Niemców którzy wyglądali, jakby mieli się poddać. Jednak kiedy wyszedł do nich jeden z Amerykanów został zastrzelony. Audie ruszył sam pod ogniem nieprzyjaciela, dopadł do budynku, zabił dwóch, ranił sześciu a jedenastu nieprzyjaciół wziął do niewoli. Za ten czyn został odznaczony Krzyżem za Wybitną Służbę. 26 Stycznia 1945 roku 3 Dywizja została przesunięta w rejon Holtzwihr, miasta we wschodniej Francji gdzie Dywizja spotkała się z silnym kontratakiem Niemieckim. Amerykanie ponieśli wysokie straty, a Murphy został mianowany dowódcą kompanii B. Kiedy w czasie trwania walk w okolicach miasta jeden z niszczycieli czołgów, M10 Wolverine został zniszczony Murphy rozkazał swoim ludziom wycofanie się do lasu , przez co został sam na swoim stanowisku kierując ostrzałem artyleryjskim przez telefon polowy. Kiedy Niemcy byli coraz bliżej Audie wskoczył na pancerz Wolverine’a i zaczął do nich strzelać z zamontowanego karabinu maszynowego kalibru 12.7 mm zabijając około 50 nieprzyjaciół. Za ten wyczyn zostało mu przyznane najwyższe odznaczenie w Amerykańskiej armii – Medal Honoru.

„The Ballad of Bull” jak sama nazwa wskazuje jest balladą i opowiada historię Leslie „Bulla” Allena, kaprala Australijskiej armii. Allen zapisał się do armii 19 kwietnia 1940 roku aby we wrześniu zostać wysłanym na Bliski Wschód gdzie został wcielony do kompanii D 2/5 Batalionu 17 Brygady Piechoty jako noszowy. Mierzący 180cm, postawny i obdarzony dużym poczuciem humoru Australijczyk szybko zyskał sympatię kolegów. Swój przydomek, „Byk”, zyskał podczas grania w piłkę nożną na „australijskich zasadach”. Allen brał udział w kampanii Libijskiej oraz Syryjskiej, aż do 1942 kiedy to jego batalion został wycofany na Cejlon a następnie do Australii. W styczniu 1943 Australijczycy zostali wysłani na Nową Gwineę, gdzie połączyli się z siłami Amerykańskimi. 30 lipca, kiedy Amerykańska piechota nacierała na wzgórze Tambu zajęte przez Japończyków Allen sam, bez niczyjej pomocy i wśród nieprzyjacielskiego ognia zniósł ze wzgórza dwunastu rannych Amerykanów za co został później odznaczony Srebrną Gwiazdą. Mimo, że Leslie nigdy nie okazywał strachu na polu walki po powrocie do Australii okazało się, że cierpi na zaburzenia lękowe. Został zwolniony ze służby w październiku 1944 roku po uprzedniej degradacji za uderzenie oficera.

Utwór „Resist and bite” mówi o żołnierzach z Belgijskiego batalionu Chasseurs Ardennais (którego z resztą motto brzmi „Résiste et Mords!”) którzy bronili Belgijskiej granicy 10 maja 1940 roku i jest jednocześnie drugim singlem promującym „Heroes”. Niestety, w Internecie nie ma anglojęzycznych źródeł mówiących o tej obronie, a ja niestety no hablafrancais. W earbooku możemy wyczytać, że w wyniku zerwanej łączności oddział nie otrzymał rozkazu o wycofaniu, więc trwali na swych pozycjach broniąc granicy za wszelką cenę. Walczyli dzielnie na szerokim odcinku frontu tak zaciekle, że Niemcy myśleli, że mają naprzeciwko siebie znacznie większą siłę niż jedynie 40 ludzi i jedno działo przeciwpancerne, którym zniszczyli 5 niemieckich czołgów.

„Soldier of 3 armies” – drugi z trzech moich ulubionych utworów z płyty – opowiada o fińskim żołnierzu Laurie Allanie Törnim, najbardziej kontrowersyjną postacią armii fińskiej z okresu II Wojny Światowej. W czasie trwania Wojny Zimowej Törni brał udział w wielu potyczkach z Armią Czerwoną oraz często wychodził w pole jako dowódca patrolu podczas którego on i jego ludzie dokonywali wielu zniszczeń na tyłach wroga oraz zbierali cenne materiały wywiadowcze. Pod koniec wojny Lauri został wysłany do szkoły oficerskiej którą zakończył w stopniu podporucznika. Po zakończeniu Wojny Zimowej dołącza razem z wieloma innymi Finami do Ochotniczego Fińskiego Batalionu Waffen SS i natychmiast zostaje wysłany do Wiednia na odbycie szkolenia które kończy również w stopniu podporucznika. Po powrocie do Finlandii bierze udział w Wojnie Kontynuacyjnej dokonując wraz ze swoim oddziałem wielu rajdów na tereny Sowieckie. 23 marca 1942 roku zostaje ranny. Do służby wraca w 1943 roku i zostaje wyznaczony na dowódcę oddziału typu „partyzanckiego” składającego się z kompanii piechoty, znanego później jako „OddziałTörni”. Od wiosny ów oddział dokonywał licznych wypadów na tereny Rosyjskie powodując ogromne straty Armii Czerwonej. Renoma oddziału i jego dowódcy szybko obiegła zarówno Finów (o dokonaniach oddziału był informowany sam marszałek Mannerheim) jak i Sowietów, a żołnierze Törniego opracowali wyróżniające ich naszywki. Z kolei dowództwo radzieckie wyznaczyło nagrodę za głowę Lauriego w wysokości 3 mln marek fińskich (około 600 tysięcy ówczesnych dolarów). Po podpisaniu radziecko-fińskiego rozejmu Törni, za namową przyjaciela, rozpoczyna współpracę z Niemieckim wywiadem za co po zakończeniu II Wojny dostaje wyrok sześciu lat więzienia, jednak zostaje ułaskawiony w 1948 roku. W 1949 zaciąga się jako marynarz by ostatecznie uciec ze statku płynącego w 1950 roku przez Zatokę Meksykańską i o własnych siłach dopłynąć do Stanów Zjednoczonych, gdzie po trzech latach zostaje przyznane mu obywatelstwo i zmienia nazwisko na Larry Thorne. W 1954 zaciąga się do armii, gdzie szybko zostaje dostrzeżony przez Siły Specjalne. W 1965 roku, Törni zostaje przeniesiony jako doradca do Military Assistance Command, Vietnam – Studies and Observations Group (MACV–SOG), tajnej jednostki specjalnej koncentrującej się na niekonwencjonalnych działań wojennych na terenie Wietnamu. W dniu 18 października 1965 roku nadzorując przebieg tajnej operacji z pokładu śmigłowca dochodzi do katastrofy. Maszyna rozbija się w górzystym terenie 40 kilometrów od miasta Da Nang. Wysyłani ratownicy nie byli w stanie zlokalizować miejsce katastrofy. Wkrótce po jego zaginięciu, Törni został awansowany do stopnia majora. Jego szczątki ostatecznie znaleziono w roku 1999 a formalnie zidentyfikowanie pod kątem DNA nastąpiło w 2003 roku. Dnia 26 czerwca 2003 roku został pochowany na Narodowym Cmentarzu w Arlington.

Utwór „Far From the Fame” zadebiutował na festiwalu Masters of Rock w 2012 roku a potem został wydany jako singiel. Wydanie z „Heroes” różni się właściwie tylko na nowo nagraną perkusją (albo po prostu nie wyłapuję wszystkiego. Duh.) Kawałek ten opowiada historię Karela Janouška Czechosłowackiego (tak, tak. Czechosłowacja to nie wymysł komunistów po 1945 roku. Bo takie kwiatki też słyszałem.) pilota, który w trakcie I wojny światowej służył w Korpusie Czechosłowackim w Rosji, a następnie dołączył do nowo formowanej Armii Czechosłowackiej by po nauczeniu się latać zacząć tworzyć lotnictwo Czechosłowackie. Po zajęciu Czechosłowacji przez III Rzeszę Janoušek początkowo działał w ruchu oporu, a następnie przedostał się do Francji i Wielkiej Brytanii gdzie rozpoczął formowanie Czechosłowackiego lotnictwa pod skrzydłami RAF-u. 17 maja 1945 został awansowany na stopień marszałka. Po zakończeniu wojny zdecydował się wrócić do kraju, gdzie został wtrącony do więzienia w 1948 roku i skazany na 18 lat więzienia. Utracił tym samym stopień wojskowy oraz wszystkie odznaczenia. W 1950 roku został oskarżony o próbę ucieczki i skazany na dożywocie. Ostatecznie opuścił więzienie w 1960 na mocy amnestii. Został zrehabilitowany w 1958 roku, jednak nigdy nie odzyskał swych odznaczeń. Został awansowany pośmiertnie w 1991 roku na stopień generała armii.

Ostatni utwór – zarazem trzeci z moich ulubionych – z albumu opowiada o próbie ucieczki Niemieckich żołnierzy i cywili przed Armią Czerwoną. 12 Armia dowodzona przez Walthera Wencka była ostatnią nadzieją dla oblężonego Berlina, jednak została powstrzymana przez znaczne siły Radzieckie w okolicach Poczdamu. 9 Armia próbowała wyrwać się z kotła pod Halbe by dotrzeć na względnie bezpieczne pozycje zachodnie i połączyć się z 12 Armią. Podjęto trzy próby, dwie z nich zakończone porażką. Dopiero za trzecim razem na zachód przebiło się kilka tysięcy żołnierzy i dołączyło do swych kolegów z 12 Armii. Wykorzystując zamieszanie jakie zapanowało w szeregach Armii Czerwonej po udanym przebiciu obie armie utworzyły korytarz dzięki któremu zarówno wyczerpani walką żołnierze jak i cywile dotarli do Łaby i poddali się zachodnim aliantom.

Tyle, jeśli chodzi o opis utworów. Jakie są moje odczucia odnośnie nowej płyty? Ja jestem na tak. Dostaliśmy kolejny dobry album z lepszymi i gorszymi kawałkami, jak to zawsze bywa. Brzmienie jest, można powiedzieć, czysto Sabatonowe. I tego się spodziewałem przed premierą. Widziałem komentarze osób w których zarzucano zespołowi, że nie wniósł nic nowego, że to ciągle to samo itd. itp. No mili państwo. Czy kupując płytę Iron Maiden oczekujemy usłyszeć Iron Maiden czy Motörhead? Znając życie gdyby zespół ośmielił się cokolwiek zmienić, lub dodać coś nowego podniosłoby się larum, że to przecież nie jest Sabaton – podobnie jak w chwili premiery singla To Hell and Back. Dogodzić wszystkim się nie da.

Nie jestem też jakimś specjalistą muzycznym, nie rozkładam każdego utworu na czynniki pierwsze, a że gitara niedostrojona, a że przestrojona, a że bas to, a że tamto (chociaż perkusja w Soldier of 3 armies cholernie mi się podoba, zwłaszcza mocne uderzenia w refrenie). Mi się coś albo podoba albo nie. Cała filozofia. A „Heroes” przesłuchałem wiele razy i mi się podoba. Tylko jest trochę za krótki jak na mój gust. Fakt, że bonusy wydłużają go do 57 minut z 37, ale podstawa powinna być jednak nieco dłuższa.

Na koniec kilka słów o okładkach i wydaniach albumu. Teraz dopiero zacznie się narzekanie. Pierwsze primo: podstawowa okładka nie podoba mi się ni cholery. Poza logiem zespołu i płonącym bombowcem w tle reszta to jakaś kpina i porażka. Nie wiem kto to wymyślił, nie wiem kto to rysował ale ten ktoś powinien dostać jakąś karę. Chłosty najlepiej.

Drugie primo: Przed sobą mam swój własny egzemplarz Earbooka (tego z flagami – taka sama okładka widnieje na Digibooku). Tutaj też grafik się raczej nie popisał. Mamy osiem flag, utworów jest dziesięć. Ale ok, to da się jakoś znieść bo jeden utwór opowiada zarówno o Niemcu jak i Amerykaninie („No bullets fly”). Co nie zmienia faktu, że brakuje mi tu flagi fińskiej i… czyja to jest ta na dole po prawej? Czarno-żółta? Nie znam. No to w takim razie brakuje nam belgijskiej. Flaga Czechosłowacji została jakoś bardzo, ale to bardzo skrzywdzona… Wyraźnie widać biały fragment między granatowym trójkątem po lewej stronie a czerwonym polem. No i jakaś krzywa jest ogólnie… Pomijam już fakt, że WSZYSTKIE flagi (poza Amerykańską. Duh.) są zawieszone poziomo, a nie pionowo – czyli tak, jak powinny. Zagadkę stanowią dwie czerwone flagi w tle. Czyżby jedną z nich jest flaga Związku Radzieckiego a drugą III Rzeszy? Pewno tak. Cóż. Pomysł dobry, wykonanie takie sobie. 5/10.

Po otwarciu Earbooka i dotarciu do opisu pierwszego utworu nóż się w kieszeni otwiera. Brak odpowiedniej interpunkcji aż razi w oczy. Docieramy do tekstu Inmate 4859 i czytamy go słuchając jednocześnie utworu. Co widzimy? Błąd w tekście! Słychać wyraźnie:
Sent to a prison where heroes are judges as traitors,
accused of treason BY HIS OWN
z kolei w earbooku mamy:
Sent to a prison where heroes are judges as traitors,
accused of treason FOUGHT FOR FREEDOM.

Pomijam fakt (tak, po raz kolejny), że flaga w tle jest źle „zawieszona”.

Idziemy dalej, widzimy opis „To Hell and Back” i wyczytać możemy, że Murphy brał udział w II wojnie światowej, WOJNIE W KOREI I WIETNAMIE. Raczej nie.

Dalej mamy opis „Ballad of Bull” i… cóż, interpunkcja jest w porządku! Z kolei tekst jest jakoś źle sformatowany moim zdaniem.

„Soldier of 3 armies” też uniknął błędów w interpunkcji. Grafika do utworu jest chyba najlepszą ze wszystkich. Ale z kolei flaga fińska ma jedno ramię krzyża po środku, a powinna mieć bardziej na lewo (w tym przypadku wyżej). Trochę denerwuje też używanie liczb w tekście, tytule i opisie. Ładniej by wyglądało „Soldier of three armies” podobnie jak „One Distinguished Flying Cross” zamiast „1 Distinguished Flying Cross”. Wiem, czepiam się.

Te opisy utworów które pominąłem nie wyróżniają się za bardzo niczym, więc nie warto o nich wspominać. Jedziemy więc dalej. Mamy zdjęcie zespołu, dalej odznakę Chasseurs Ardennais, a potem przedstawionych muzyków, po jednym na stronie. Fajnie, podziękowania, fajnie. Ale… zaraz, kto to jest Thobbe Englud?! No ja rozumiem, wszystko jest możliwe, ale żeby zrobić błąd w nazwisku jednego z członków zespołu?! Co ciekawe na przedostatniej stronie jest już tak, jak powinno być. Czy ktoś to sprawdza przed wydaniem? Rozumiem, że dla niektórych to mogą być drobnostki, ale tego typu błędy nie powinny mieć miejsca przy takim wydawnictwie i takim wydaniu albumu. Ponownie: ktoś kto jest za to odpowiedzialny powinien zostać ukarany. Cytując klasyka: „No... może nie kara śmierci, ale chociaż dożywocie. I decyzję sądu należałoby wieszać na każdym płocie”. Ewentualnie „nie za taki Sabaton płaciłem”.

OCENA całości: 8/10

autor recenzji - Cezar (Pancerny PPB)

ikonafejs ikonayoutube ikonasabaton

Warto odwiedzić

sabaton.pl CartonMerch

Oficjalny sklep internetowy Sabatonu

Rockstadt Falun - Sabaton Open Air - strona oficjalna

Sklep Sabatonu w Nuclear Blast


Inne fankluby

Sabaton French Division

banergermansabo

swedishcaroleans

British Metal Machine